fbpx
zdrowe relacje zdrowy umysł

Kilka refleksji na Święta o presji, radości i miłości – czyli jak się nie dać?

Najpiękniejsze jest to, czego nie ma

Magiczny czas niech trwa. Był kiedyś taki wierszyk urodzinowy, brzmiał mniej więcej tak:

Najpiękniejsze jest to czego nie ma,

na co czekasz i tęsknisz od lat,

najpiękniejsze są zawsze marzenia,

kolorowy, bajkowy świat



Te słowa jak nic połowa Polaków powinna napisać na kartce i przykleić na suficie nad łóżkiem tak, aby widzieć to za każdym razem, jak wstają i gdy kładą się spać. Nie chodzi w nich o nic innego, jak o carpe diem. W tym świątecznym czasie bycie „tu i teraz” jest niezwykle ważne. Szczególnie w tej świątecznej gorączce.

Świąteczna gorączka

Trudno ocenić skąd się wzięła i czy ma coś wspólnego z amerykańskimi filmami, ale za mojego dzieciństwa nie przypominam sobie, aby rodzice ganiali jak poparzeni, bo święta. Świąteczna gorączka, czy podoba nam się ten pośpiech, który przyszedł z Zachodu, czy nie, jest już w Polsce obecna i może dobrze, bo jest trochę symbolem dobrobytu, a pośpiech jest dziś trochę symbolem pieniędzy, mówiąc bardzo stereotypowo i chyba gdzieś tego za komuny brakowało, dlatego dziś spieszymy się wszyscy podwójnie.

Presja

W mediach, kinie, na Facebooku czy Instagramie oglądamy pięknie udekorowane domy, choinkowy przepych (wiecie, że w Stanach Zjednoczonych, w niektórych domach, w każdym pokoju musi stać na święta jedna duża choinka? Pytanie czy Polacy nie robią tego, bo to zbędne, czy nie mają na to miejsca?) i niemal idylliczną zimową krainę, a rzeczywistość jaka jest – każdy wie. I nie ma w tym podglądaniu nic złego, inspirujmy się, zachwycajmy, doceniajmy i marzmy, ale jest jedna zasadnicza rzecz, która może nam te i każde inne święta zepsuć, jak mało co – presja.



Radość

Niektórzy odczuwają ją, bo narzucana jest przez rodzinę (oczekiwania wobec idealnej kolacji), inni sami ją sobie narzucają, jeszcze inni są tymi, którzy oczekują. Jedynym sposobem, by nie zwariować w tym świątecznym szaleństwie jest odnalezienie siebie, a adwent, jak i same święta, są doskonałym czasem na takie poszukiwania. Możemy pomyśleć o tym wybierając się na grzane wino na Jarmark, piekąc z dziećmi pierniczki, wypisując kartki świąteczne do bliskich, których nie ma z nami fizycznie czy lepiąc z babcią uszka i pierogi, ale tylko wtedy, gdy sprawia nam to radość.

Inspiracja

Radość, czyli takie uczucie większego uniesienia, błogiego stanu spokoju, szczęścia, miłości, pasji, spełnienia. Moja babcia mawiała, że życzy radości i tylko jej, bo jak jest radość, to znaczy, że wszystko inne już mamy. I teraz pytanie: czy jak nie czuję radości, to mam nie robić świąt? A czy jak nie chce się pracować, bo brak weny, sił i źle się spało, to wychodzi się z pracy do domu, czy idzie po wsparcie do koleżanki z biura obok, wypija drugą kawę lub energetyka, czyta o danej dziedzinie w innych źródłach, by się zainspirować? Radość nie bierze się znikąd.

System wartości

Wszystko zależy od tego, jaki mamy system wartości i co jest dla nas najważniejsze. Układając sobie hierarchię naszych potrzeb łatwo będzie zadbać też o potrzeby bliskich. To proste, prozaiczne i skuteczne. Czasami nawet schematyczne. Jeśli nie wiesz, czego chcesz, presja z otoczenia pojawia się samoistnie. Dlatego tak ważne jest, aby wykorzystać dany czas na poszukiwania. Samostanowienie spowoduje, że będziemy wolni od oczekiwań innych.

Victoria Kozaczkiewicz

Jestem krytykiem i dziennikarzem z wykształcenia, z zawodu redaktorem, copywriterem z zamiłowania do słów. Wolne chwile spędzam w kuchni, social mediach i... w terenie. Jeśli nie siedzę przy komputerze, a w domu nie unosi się zapach świeżej zupy i pieczonego kurczaka, z pewnością można znaleźć mnie w lesie przykrytą warstwą liści, bo pasjonuje mnie birdwatching i fotografia przyrodnicza.

Skomentuj

Zostaw komentarz