fbpx
porady zdrowa kuchnia

Wrotycz – zakazane, magiczne zioło!

wrotycz - właściwości i korzyści dla zdrowia

Ta pospolita żółta roślina jest znienawidzona przez urzędników unijnych i oficjalnie obowiązuje zakaz jej spożywania. Mowa o wrotyczu pospolitym (Tanacetum vulgare), który nie zważając na zakazy płynące ze Wspólnoty Europejskiej, rośnie sobie w Polsce, gdzie popadnie. Unia Europejska powiedziała ostatecznie, że zawarty we wrotyczu tujon (w stężeniu nawet 70 procent) skazuje tę pospolitą roślinę na listę trujących. Dobrze, że UE nie zakazała jeszcze absyntu, piołunówki czy szałwii lekarskiej – we wszystkich powyższych również znajduje się tujon, czyli substancja, która wypływa na układ nerwowy, a po przedawkowaniu może nawet powodować psychozę – stąd te wszystkie opowieści o elfach i innych przywidzeniach doświadczanych prawdopodobnie po spożyciu absyntu (w niektórych krajach Unii Europejskiej absynt jest dozwolony do sprzedaży, jednak zawartość tujonu nie może przekroczyć 10 mg/l, z kolei w Stanach Zjednoczonych dopiero od 2006 r. można sprzedawać absynt).



Mimo powszechnie panujących zakazów, wrotyczowi należy się miejsce wśród magicznych roślin. Oficjalnie nie możemy zalecić picia wrotyczowego naparu, ale możemy przypomnieć, że roślina ta stosowana była przez nasze babki i prababki i ma całkiem długą tradycję leczniczą w Polsce. Jego działanie określane jest jako silne, więc trzeba uważać i wziąć sobie do serca wszelkie zasady bezpieczeństwa. Warto zorientować się, gdzie w naszej okolicy taka roślina rośnie (głównie przy drogach, ale z wiadomych względów powinniśmy poszukać miejsc mniej zanieczyszczonych), ponieważ w zeszłym roku (2019) pojawiły się pogłoski, że lobby farmaceutyczne będzie chciało zablokować możliwość sprzedaży wrotyczu na terenie Unii Europejskiej (wnet.fm).

Wrotycz – właściwości

Wrotycz rozpoznamy po dosyć dużych koszyczkach, na których kwitną żółte kwiaty. Teraz, w porze letniej, jest czas, gdy powinniśmy go znaleźć najwięcej. Kwitnienie kończy się na przełomie sierpnia i września. Wrotycz dorasta do wysokości nawet półtora metra. Jeśli mamy kłopot z rozpoznaniem rośliny po wyglądzie, z pewnością uda nam się to zrobić po zapachu. Wrotycz pachnie jak nic innego. Wydziela silną, kamforyczną woń, dla niektórych jest ona nie do zniesienia, jest jednak bardzo charakterystyczna dla tej rośliny. Głównie dzięki temu zapachowi wrotycz tak dobrze odstrasza komary i inne owady (np. kleszcze, mole, mszyce, mrówki, muchy). Jeśli więc w naszym ogrodzie pojawiają się nieproszeni goście, warto zasadzić wrotycz, tym bardziej, że jest to roślina wieloletnia – jeśli już raz ją gdzieś spotkasz, za rok można się jej spodziewać w tym samym miejscu. Odwar z rośliny dobrze poradzi sobie także ze stonką.



Co we wrotyczu magicznego? Przede wszystkim nie ma do niego załączonej kilometrowej ulotki opisującej działania niepożądane, skutki uboczne i tym podobne (co znajdziemy przy większości leków). Najważniejszą informacją ostrzegawczą jest ta o tujonie, wobec tego stosując wrotycz należy uważać na proporcje. Najczęściej informacja o przedawkowaniu tujonu wiązała się z nadużyciem alkoholu. Oficjalnie stosować go można jedynie zewnętrznie, jednak również wtedy zachować należy ostrożność. Kobiety w ciąży i karmiące omijają tę roślinę
z daleka – dawniej wykorzystywano ją do wywoływania poronień.

W przeszłości wrotyczową nalewkę zalecano na problemy żołądkowe (poprawia apetyt
i reguluje przemianę materii) i krążeniowe (ułatwia oddychanie, co pomocne jest głównie w chorobach górnych dróg oddechowych), a także na histerię i poprawę nastroju. Dziś poleca się wykorzystywanie naparu do przecierania, robienia okładów lub płukania zmienionych chorobowo miejsc (np. przy wystąpieniu trądziku, liszaju, zaskórników, owrzodzeń). Wrotycz zwalcza wirusy grypy, a także opryszczki. Z naparu można także robić okłady na bolące stawy – wrotycz znakomicie sprawdza się przy reumatoidalnym zapaleniu. Wspomaga leczenie dróg żółciowych, jest pomocny przy leczeniu alergii, a nawet przegania koszmary (reguluje sen). Bóle brzucha, choroby zakaźne, autoimmunologiczne, przeziębienia, zaburzenia krążeniowe, problemy z popędem, wzdęcia, omdlenia, bolesne miesiączki – lista jest naprawdę długa, a co z tą wiedzą zrobić musimy zadecydować już sami – czy stosujemy się do wszystkich unijnych dyrektyw, czy z uwagą i rozsądkiem przejmiemy naturalne tradycje naszych przodków.

Wrotycz znakomicie sprawdzi się w przypadku takiej, z jaką mamy do czynienia w tym roku, plagą komarów. Koszyczki z kwiatami wrotyczu wystarczy zebrać i zasuszyć. Z powodzeniem możemy to robić w temperaturze pokojowej, ale nie na słońcu, bo ściemnieje, a jeśli zdecydujemy się na suszenie w piekarniku lub suszarce, to temperatura nie powinna przekroczyć 35-36 stopni Celsjusza. Gdy kwiaty będą już suche, zostawiamy je w miejscach, gdzie pojawiają się insekty – wciąż odstraszać je będą zawarte w kwiatach olejki eteryczne i kamfora. Wrotycz ma także właściwości przeciwpasożytnicze, oczyszczające, a także przeciwwirusowe, przeciwzapalne. Uznawany jest także, za jeden z najsilniejszych środków żółciopędnych i żółciotwórczych. W medycynie zachodniej jest jeden lek, który zawiera w sobie alkoholowy wyciąg z tej rośliny i jest to preparat na wszy i świerzb (do stosowania zewnętrznego).



Jeśli chcemy wykorzystać wrotyczowe właściwości poza domem, kwiaty można zalać wrzątkiem i pozostawić do ostygnięcia, a następnie przelać do butelki ze spryskiwaczem. Ubrania i ciało spryskujemy naparem, by uchronić się przed komarami. Jeśli wrotycz rośnie
w miejscu, do którego się wybieramy, kilka kwiatów można rozgnieść i rozetrzeć w dłoniach,
a potem nanieść na pożądane miejsca. Równie dobrze można też w sklepie zielarskim kupić olejek eteryczny z wrotyczu, jednak pamiętajmy, że zawsze będzie on wymagał rozcieńczenia. Dobra wiadomość dla psiarzy – naparem z wrotyczu można spryskać sierść pupila, by odstraszyć kleszcze. Jeśli mamy problem z pasożytami skóry, susz lub olejek eteryczny można dodać do kąpieli.

Victoria Kozaczkiewicz

Jestem krytykiem i dziennikarzem z wykształcenia, z zawodu redaktorem, copywriterem z zamiłowania do słów. Wolne chwile spędzam w kuchni, social mediach i... w terenie. Jeśli nie siedzę przy komputerze, a w domu nie unosi się zapach świeżej zupy i pieczonego kurczaka, z pewnością można znaleźć mnie w lesie przykrytą warstwą liści, bo pasjonuje mnie birdwatching i fotografia przyrodnicza.

Skomentuj

Zostaw komentarz